środa, 3 października 2012

3.


Czas spędzony z chłopakami wydawał się taki krótki, a na zegarku widniała godzina 1.30. Pożegnałam się z nimi i udałam do siebie. Myślałam o wszystkim i o niczym. Co u moich znajomych, tych których poznałam w internecie? Najważniejsze. Co się dzieje u Melody? To ona była moim wsparciem, mogłam się do niej zwrócić ze wszystkim. Nigdy się nie spotkałyśmy, ale czułam, że jest moją przyjaciółką, nawet mogę powiedzieć, że jedyną. Nie odwróciła się ode mnie po tym wszystkim, dowiedziała się o mnie wszystkiego. Płakała razem ze mną. Mieć takiego kogoś to ogromny skarb. Nie wchodziłam do internetowego świata od równych dziesięciu dniu, tyle samo nie miałam włączonego polskiego telefonu. Numer Melody znałam na pamięć. Włożyłam angielską kartę do nowego telefonu, poczekałam aż się załaduje. Dostałam sms'a od ojca, od sieci i to by było na tyle. Wystukałam numer Melody, nacisnęłam zieloną słuchawkę, mając nadzieję, że jeszcze nie śpi, a nawet jeśli to ją obudzę. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, piąty.. pewnie śpi.
- hhhallo?
- Melody?
- takk, kto mówi?
- um.. Alex.
- ALEX? O MÓJ BOŻE, TY CHYBA CHCESZ ŻEBYM PADŁA NA ZAWAŁ. CO SIĘ Z TOBĄ DZIAŁO DZIEWCZYNO? NIE MAM Z TOBĄ KONTAKTU PONAD TYDZIEŃ, NIE ODZYWASZ SIĘ, NIE DZWONISZ. WIESZ JAK SIĘ MARTWIŁAM? MYŚLAŁAM, ŻE MATKA COŚ CI ZROBIŁA, BOŻE.
- spokojnie mała. nic mi nie jest, żyję, ale to nie jest rozmowa na telefon, więc..
- zaraz będę na skypie, czekaj na mnie.
Jak jej tutaj nie kochać? już jest poniedziałek prawie środek nocy, ale Melody rzuciła wszystko, aby ze mną porozmawiać. Uruchomiłam laptopa, którego dostałam od taty. Podłączyłam wszystko co potrrzebne, uruchomiłam skype. Melody już czekała, chwilę później rozległ się charakterystyczny dźwięk przychodzącej rozmowy. Kiknęłam niepewnie rozmowa video i oczekiwałam aż Melody pojawi się na ekranie. Byłam pewna, że ujrzę tą samą brunetkę, którą niemal codziennie widziałam na ekranie komputera, jednak na mojej twarzy pojawiło się zaskoczenie. Przede mną widniała zaspana twarz dziewczyny, która miała dość specyficzny kolor włosów. Podchodzący lekko pod fiolet, zdecydowanie dodawał je uroku. Przetarła oczy, ziewnęła i klasnęła w dłonie jak mała dziewczynka.
- nareszcie Cię widzę. co się z Tobą dzieje? co to za pomieszczenie, gdzie Ty jesteś?
- może jakieś ' cześć, jak dobrze Cię widzieć? '
- zaśmiałam się cicho. Cieszyłam się, że znowu widzę tę uradowną mordkę, która potrafiła mnie rozśmieszyć jak nikt inny. Była wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Zdecydowanie.
- jak dobrze Cię widzieć Alex, ale teraz czekam na jakieś wyjaśnienia. jestem na Ciebie potwornie zła, ugh. Jednak cieszę się, że nic Ci nie jest. Masz prawo głosu.
- wszystko jest dobrze, naprawdę. Nie ma mnie w Polsce..
- że co słucham?
- uszów nie myłaś czy masz korki w uszach?
- na jedno wychodzi.. jak nie ma Cię tu, to jesteś..
- tak, jestem w Londynie. u taty.
- ARE U FUCKIN KIDDING ME OR WHAT?
- nope. just believe and look.
- london eye? seriously?
- yup..
- oh my gash..
why? i miss u babe, i want see u.
- ugh. rozmawiajmy w naszym języku, ktoś jeszcze usłyszy iii.. wiesz.
- kto, kto?
- opowiem Ci potem. a poza tym to co u Ciebie?
- o nie, nie nie. mówimy o Tobie. jak jest u taty?
- nigdzie nie było mi lepiej, no może poza domem rodzinnym, jak dziadkowie żyli, ale tutaj nie jest źle. cieszę się, że mogę z nim być, rozmawiać, mieszkać.. w prawdzie dzisiaj pojechał na jakieś ważne spotkanie i wróci za kilka dni, ale nie zostałam sama, więc jest dobrze.
- z kim zostałaś?
- aaa tam. nie ma o czym mówić. to co u Ciebie?
- nudze się, nie dostałam się na studia, ale jakoś się tym nie przejełam, nie wiem co będzie dalej.
- przyjedź do mnie.
- no już pewnie, a spać będę pod mostem..
- nie. tutaj jest dużo miejsca, naprawdę..
- Alex, wiesz ze od zawsze chciałam się z Tobą spotkać. Zżyłam się z Tobą jak z nikim innym z tego internetowego świata, ale jak to sobie wyobrażasz? Przyjadę i będę siedzieć na głowie Twojego ojca?
- na pewno się ucieszy, że w Polsce miałam kogoś, na kogo zawsze mogłam liczyć. Nie daj się zbyt długo prosić..
- przemyślę to, a tak poza tym.. wchodziłaś na twittera od dzisiejszego ranka?
- nie, a dlaczego miałam wejść? przecież dodałam tego tweeta i to tyle..
- ktoś Cię reetweetował, a potem była cała masa tego.
- Harry? a to wiem.
- Harry? Cała piątka patafianie. Mówisz o tym tak spokojnie, a przecież to było marzenie Twojego życia. Pamiętasz jak zawsze planowałyśmy, że jak ich spotkamy, to poprosimy o follow back, że pokażemy jak miłe są Polskie fanki?
- wszystko może się jeszcze zdarzyć. tylko przyjedź..
- możemy się umówić, że przyjadę na cały wrzesień, a później się zobaczy?
- TAK TAK TAK TAK TAK TAAAAAAAAAAAAK !!!!
- nie krzycz tak, proszę. to teraz patrz jak rezerwuje bilet.
- patrze i widzę. tęskniłam Mel.
- ja za Tobą też patafianie durny. jeszcze raz wywiniesz mi taki numer, to chyba powiesze Cię za sutki i będę strzelać do Ciebie z łuku, ugh.
- też Cię kocham młoda.
- jestem starsza od Ciebie o całe 2 miesiące, więc nie pyskuj.
- spadaj na drzewo..
- no i dobra.. ej mam plan. przecież Ty masz osiemnastkę 29 września, o cie kurwa mac. trzeba coś Ci ogarnąć.
- spróbuj tylko, a dostaniesz po łbie, a potem będziesz pływać na słońcu.
- tam nie ma wody.
- jest lawa, popływasz sobie.
- jaka kurwa lawa?
- zapytaj sie lawy jaka jest, będziesz miała odpowiedź.
- ale ty jesteś pojebana, boże.
- mądrzejsza nie jesteś.
- aaaaaaaa weź, szkoda mi słów.
- właśnie powiedziałaś kilka, to nie mów, że Ci szkoda.
- hahahahaha. chuj niemyty. mam samolot jutro o 13, bądź po mnie o 16 na Heathrow. Idę spać, kocham Cię. Myśl o mnie, szykuj mi łoże, kwiaty i świece.
- dam Ci glizde, wystarczy.. i tak będę za uprzejma. paaaaaa !
Nasze rozmowy za każdym razem tak wyglądały. Po tym co mi powiedziała chyba nie zasnę. W sumie po co spać, jak można zrobić coś pożytecznego. 

Przejrzałam Twittera wzdłuż i wszerz, nic ciekawego się nie działo. Pojwiły się pytania jak to zrobiłam, że cała piątka mnie followuje na twittrze, zaczęłam się śmiać, ale w miarę cicho, bo na zegarku widniała 6.35, więc dzieciarnia jeszcze śpi. Nie spałam w ogóle, a czułam się wypoczęta. Zrezygnowałam ze ślęczenia przed komputerem, sięgnęłam po polski telefon. Uruchomiłam go, chociaż się bałam. Pokazała mi sie informacja, że mam 13 smsów od ' mama hehehehe.. ' oraz 747474747 od ' Mel <3 ' od Mel usunęłam wszystko, bo już wie co się dzieje. Czas na teatrzyk z mamą, wszystkie smsy o podobnej treści, tylko ostatni był conajmniej dziwny ' spróbuj kurwo wrócić z brzuchem to Cie zabije. MAMA' hahahahahaha.. śmiać się a może płakać? Odpisałam jej ' nie wrócę, do zobaczenia.. nigdy. całuski. :))' połamałam polską kartę, wrzuciłam do śmieci, a telefon poszłam zatopić w wannie, a następnie wyrzucić do śmietnika. Wyjęłam z szafy czarne legginy, biały top i sweterek z amerykańksą flagą. Zamknęłam się w łazience na dobrą godziną. Z włosów zrobiłam luźnego koka, pozostawiając kilka wolnych pasm, nałożyłam na głowę czarną bandamkę, zaciągnęłam rzęsy tuszem i mogłam pokazać się światłu dziennemu. Gdy wyszłam z łazienki na zegarku widniała godzina 9.30. Koniec spania dla wszystkich, nie ma tak dobrze. Wyszłam po cichu z pokoju zabierając ze sobą gwizdek, który dostałam kiedyś od dziadka. Pootwierałam każde drzwi na piętrze, zaczęłam gwizdać z całej siły. Po niespełna 5 sekundach cała piątka wyleciała ze swoich pokoi krzycząc, że się pali, a Niall się darł, że musi uratować jedzenie. Ja w tym czasie zwijałam się na podłodze ze śmiechu, usłyszałam głośny warkot dochodzący z ust Tomlinsona. Słyszałam jego ciche, ale zdecydowane kroki. Nagle znalazłam się w powietrzu, przewieszona przez ramię Tomlinsona. Zniknęliśmy za drzwiami jego sypialni, a na odchodne Louis powiedział, że się mną zajmie. Usłyszałam stłumione śmiechy chłopaków, którzy życzyli mi powodzenia. Louis położył mnie delikatnie na swoim łóżku, na twarzy miał wymalowaną złość. Mierzył mnie z góry do dołu, skuliłam nogi i patrzyłam na niego w taki sam sposób. W pewnym momencie oboje wybuchnęliśmy niepochamowanym śmiechem.
- to co zrobiłaś nie było fajne, ale bardzo Cię lubię, więc Ci wybaczam?
- wczoraj waliłeś komplementami, dzisiaj stwierdasz, że bardzo mnie lubisz.. wiesz pomyślę, że się we mnie zakochałeś Tomlinson.
- hohohoho. nie pochlebiaj sobie Evans.
- Sybils, miło mi.
- oj boże, czepiasz się.
- no a co? nie mogę.
- nie.
- tak.
- nie.
- tak.
- nie.
- taak.. aaaaa przestań, proszę. nie gilgocz, proszę,.. już nie będę. nie będę się kłócić, będę dla Ciebie miła.
- przestanę, ale pod jednym warunkiem.
- zrobię wszystko.
- dostanę buziaka, o tuuuu..
- jasne.
Już chciałam pocałować Louisa w policzek, ale ten odwrócił głowę i pocałowałam go w same usta. On przycisnął mnie do siebie, a ja się nie opierałam. Trwaliśmy chwilę w dość nietypowym, ale jakże romantycznym pocałunku. Odsunęłam się od niego, bo zabrakło mi powietrza. Louis w tym czasie oblizał śmiesznie usta i uśmiechnął się najszerzej jak się da.
- nie wiedziałem, że tak dobrze całujesz.
- udało Ci się tym razem, więcej sie nie nabiorę.
- aż tak źle całuje? nie ugryzłem Cię, nie uderzyłem zębem, nie wiem co zrobiłem źle.
- jesteś w tym cholernie dobry Tomlinson, ale co powie na to mój ojciec, chłopaki? poza tym nie znamy się zbyt dobrze.
- jestem Louis William Tomlinson, pochodzę z Doncaster. Mam cztery młodsze siostry, moi rodzice się rozwiedli, więc mieszkaliśmy tylko z mamą. Poszedłem na casting do x-factora, w którym połączono mnie z tą bandą debili. potem Londyn, kariera, zmiana menedżera na Marka.. poznanie Ciebie. taki tam skrót mojego życia. Lubię marchewki i uśmiechnięte dziewczyny.
- bajerant jesteś Tomlinson.. i masz fajna usta.

Wstałam z jego łóżka i chciałam udać się do drzwi, ale Louis zagrodził mi drogę. Zrobił minę kota ze shreka i nie mogłam mu się oprzeć, zbliżyłam się, aby go pocałować, w momencie gdy zamknął oczy wyleciałam szybko z pokoju i zaczęłam się głośno śmiać, na odchodne krzyknęłam ' nie ze mną te numery kochanie!' i zbiegłam na dół. Schowałam się za Liamem, słyszałam krzyki Tomlinsona, że mnie dopadnie. Liam się na mnie dziwnie spojrzał, opowiedziałam mu całą sytuację, on zaczął się śmiać i przybił mi piąteczke, bo ktoś w końcu utarł nos Tomlinsonowi, a nawiasem mówiąc bardzo śliczny nos. Umknęłam do kuchni, gdyż mój żołądek domagał się jedzenia. W kuchni siedział mój ojciec popijąc kawę.
- cześć tato, kiedy wróciłeś?
- rano, ale nie chciałem Cię budzić, więc siedziałem w gabinecie. jak się spało?
- nie spałam w ogóle, rozmawiałam z Melody na skypie.. i jest sprawa do Ciebie.
- stało się coś?
- nie nie , ale powiedziałam Melody, że może do mnie przyjechać, ale z Tobą tego nie uzgodniłam i wiesz..
- spokojnie, to także Twój dom. Na ile?
- na miesiąc na razie, a potem się zobaczy.. pierwszy raz się z nią spotkam.
- jak to?
- znamy się kilka miesięcy, ale ze skype. Często rozmawiałyśmy, w sumie codziennie, była moją podpora, mogłam jej wszystko powiedzieć.
- twoi przyjaciele są także moimi przyjaciółmi.
- mam jeszcze jedną prośbę.
- jaką?
- mógłbyś chłopakom zoorganizować dzień tak, aby przed północą nie pokazywali się tutaj?
- chciałabym spędzić trochę czasu z Melody, a ona nie wie że mieszkam pod jednym dachem z One Direction, chcę aby się dowiedziała w odpowiednim czasie..
- w sumie my dzisiaj wyjeżdżamy na 3 dni. Dzisiaj wieczorem mają koncert w Manchesterze, jutro w Glasgow, a pojutrze w Bradford, więc wracamy dopiero w piątek, także macie dom dla siebie. Tutaj masz klucze, swoją własną kartę. Widziałem, że przyjechałaś z jedną walizką, więc leć na zakupy, jakby coś się działo to dzwoń.
- ajajajaja. dobrze się składa, dziękuję tato.
- jasna sprawa, to widzimy się w piątek, zabieram już dzieciaki i jedziemy, do piątku mała.
Pstryknął mnie w nos, przytulił i się oddalił. Mam 3 dni, aby uświadomić Melody, że będzie mieszkała pod jednym dachem z One Direction. Dość trudne zadanie, bo ona jest wielką fanką, ale mam nadzieję, że nie będę mdlała za każdym razem ani piszczała, bo narobi mi tylko wstydu przy nich.
Pożegnałam się z chłopakami, a Louisowi wręczyłam karteczkę, gdzie był zapisany mój numer telefon z dopiskiem ‘ zadzwoń kocie, mrrr. ‘ oczywiście sobie żartowałam z tym kotem, mam nadzieję, że skumał żart, bo jak nie to rozpocznie się sielanka, a jak ojciec się dowie to chyba zabije nas oboje. Ugh. Jest 11. Spać nie będę, a sama w tym wielkim domu też nie mam zamiaru siedzieć. Mój telefon rozdzwonił się jak oszalały, a na telefonu widniało zdjęcie Melody.
- hellllllllo?
- słuchaj, bo już jestem na lotnisku.
- co, jak to?
- znalazłam wcześniejszy. Podasz mi adres i przyjadę?
- **** zapisałaś?
- na pewno 11?
- tak, na pewno. Będę czekać przed domem, do zobaczenia.
Skakałam ze szczęścia. W końcu zobaczę Melody w całości, będę mogła ją przytulić i wyściskać. W domu wszystkie zdjęcia chłopaków pochowałam. Sypialnie w miarę szczelnie zamknęłam. Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam, nie chcę się zacząć tłumaczyć zbyt wcześnie. Naciągnęłam na nogi trampki, nie wiem czyje, ale podejrzewam, że Louisa, bo widać, że ich właściciel nie nosi skarpetek tak samo jak ja. Wyszłam przed dom w momencie, gdy zatrzymała się taksówka. Padało, ale to nic nowego. Wyszłam do bramki z parasolem. Miała ze sobą dwie wielkie walizki, cała Melody. Rozejrzała się nieśmiało, jakby nie wiedziała czy dobrze trafiła. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, pewnie nie spodziewała się takiego brzydala jak ja.
- Alex? To Ty?
- no nie, Louis Tomlinson w kapciach.
- ha ha ha .. śmieszna jesteś.
- Meeeeeeeeeeeeeelody, no chodź się przywitać, może?
- jezu, Alex.. jesteś ładniejsza niż myślałam. Tak bardzo się cieszę, że..
- hej hej, ale nie płacz. Chodźmy do środka, bo jest zimno.
Nie pamiętam ile czasu się witałyśmy, ale Melody była cała zalana łzami, nie potrafiła się uspokoić. Zazwyczaj to ja byłam tutaj od płakania, ale role się odwróciły. Cholernie się cieszyłam, że miałam ją w końcu tutaj. 


Melody Santez - pół polka/pół hiszpanka. Jednak czuję się jak brytyjka. Z Alex zawsze rozmawia po angielsku, przyzwyczajenie. Jest pogodną i miłą osobą. Rzadko kiedy się smuci, ale jeżeli dochodzi do takiej sytuacji, to musi mieć poważny problem. Nie potrafi przyznać się do tego, że Alex zmieniła jej życie na lepsze. Oszukała ją w kilku kwestiach, ale tylko dla jej dobra. Czy Alex jej to wybaczy? 

9 komentarzy:

  1. twoja najukochansza M.3 października 2012 10:17

    o boziu boziluku.cudowne to! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. swietne! czekam na nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale świetne . <3
    Dziewczyno, talent to ty masz ! :))

    + obesrwuję . ; ))
    zapraszam na mojego bloga o One direction . ; dd
    Jak wejdziesz zaobserwuj i daj koma . :D
    Dziękuję .<3

    OdpowiedzUsuń