środa, 10 października 2012

5.


Perspektywa Louisa.
Najgorsza noc mojego życia. Nie mogłem zasnąć. Nawet pokryjome rozmowy z Melody nie pomagały. Ona wiedziała, że ją kocham. Wiedziała o wszystkim od dawna. Tak trudno było jej udawać przed Alex, że łączy ją coś ze mną, a ona? Kochała się w Harrym, który czuł coś do niej także. Siedzieliśmy tak w trójkę. Oni nie szczędzili sobie czułości, a ja byłem sam ze sobą, a właściwie z moimi myślami. Analizowałem każde zdanie wypowiedziane przez Alex, próbowałem dowiedzieć się o niej czegoś więcej, ale jej wpisy na twitterze było bardzo zagadkowe. Niektóre w jej ojczystym języku, a tłumacz google nie bardzo pomagał w zrozumieniu tego wszystkiego. Gdy w dniu swoich siedemnastych urodzin dodała wpis ' i hate her so much. she is devil. ' nie wiedziałem o kogo chodzi, ale gdy złożyłem kilka podobnych wpisów wiedziałem, że chodzi o jej matkę. Co zrobiła, że Alex tak bardzo jej nienawidziła? W mojej głowie pojawiało się tyle pytań, ale wszystko wskazuje na to, że zostaną pytaniami bez odpowiedzi. Nie chciałem pytać o to Melody, chociaż wiele razy byłem ku temu bliski, ale jeżeli czegokolwiek się dowiedzieć to od niej, ale jak? Jest szczęśliwa z Niallem a może to tylko złudzenia? Próba zwrócenia uwagi? To wszystko tak boli. Och Alex, gdybyś wiedziała co ze mną zrobisz, gdybyś..
Perspektywa Alex.
Sytuacja mnie dobija. Wielka miłość Melody i Louisa zaczyna się chyba rozwijać. Szepty, dotyki.. a na dodatek dziwne spojrzenie Harrego na tą całą sytuacje. Od przyjazdu Melody minęły równe 24 dni, a od tego czasu mam jeden i ten sam sen. Nie wiem o co w nim chodzi. Zaczynam się bać samej siebie. Miłość do Louisa doprowadza mnie do szaleństwa. Codziennie przeglądam jego zdjęcia, wsłuchuje się w jego głos. Rozpływam się gdy wypowie jakieś zdanie, może to być nawet coś typu ' ulżyło mi po wyprożnieniu się ' , jego głos zawsze brzmi cudownie. Trafia do każdej żywej komórki mojego ciała, jest jak wizyta w spa. Och Louis, gdybyś mógł wiedzieć jak bardzo Cię kocham, gdybyś mógł..
czternaście dni później.
Alex.
Nie rozmawiam z Melody. Tak bardzo mi jej brakuje. Jednak nie wiem jak mogę się do niej odezwać. Ona sama tego nie chce. Nie wiem co się dzieje. Nie spędza już czasu z Louisem, a on? Wychodzi rano, wraca wieczorem, zamyka się u siebie.. to trwa od ponad tygodnia. Co się z nim dzieje? Jeżeli on cierpi to ja także, nie umiem na to patrzeć. Sytuacja jest bardzo dziwna. Muszę coś z tym zrobić. Zapukałam do każdego z osobna i poprosiłam ich, aby zeszli na dół. Nie wiedziałam jeszcze co powiem, ale pewnie będę mówić wszystko to, co ślina mi przyniesie na język. Zeszłam nerwowym krokiem do salonu, usiadłam na stole przebierając nogami, jak małe dziecko, które nie może się czegoś doczekać, a na dodatek uderzałam rytmicznie paznokciami o brązowy blat dębowego stołu. Usłyszałam pierwsze krok, rozmowy. Schodzą się. Boję się samej siebie. Pierwszy do salonu wszedł Liam, skinęłam ręką, że może usiąść. Reszta poszła w jego ślady. Nie wiedziałam czy mam zeskoczyć ze stołu czy siedzieć, ale zdecydowałam się na to drugie. Spojrzałam na każdego z osobna. Na moje szczęście, a może i nie Louis siedział dosłownie na przeciwko mnie.
- pewnie wszyscy się zastanawiacie dlaczego Was tutaj zaprosiłam. Nie przerywajcie mojej wypowiedzi ani nic z tych rzeczy, jedyne o co Was w tym momencie proszę. Zauważyliście, że sytuacja nie jest ciekawa. Nie rozmawiamy, nie jesteśmy zgraną paczką. Moje kłótnie z Melody są coraz głośniejsze i bardziej wyraźne. Na pewno każdy z Was ma tego dość, przyznam szczerze, że ja też. Gdybyście mogli sie znaleźć w mojej głowie, to mogłabym nie mówić nic, ale mój tok myślenia jest bardzo skomplikowany i mało kto rozumie o co tak naprawdę mi chodzi. Mimo iż do Was mówię, to nie wiem o czym, nie wiem dlaczego. Chciałam przeprosić Was wszystkich, jak i każdego z osobna za swoje zachowanie. Nie wiem co we mnie wstąpiło, nie jestem przez to wszystko sobą. Po prostu przepraszam.
Zaczęłam płakać. Pobiegłam jak najszybciej się dało do swojego pokoju, zakluczyłam go i rzuciłam się na łóżko. Nie wiem ile czasu płakałam, ale po jakimś czasie nie miałam już czym. Co chwile ktoś się do mnie dobijał, mój telefon cały czas wibrował. Nie miałam siły go odebrać, a właściwie nie miałam na to ochoty. Bałam się ich reakcji, po prostu się bałam. To wszystko trwa dokładnie 38 dni, a tylko przez pierwsze 2 dni było tak cudownie. Pocałunek z Louisem, czasami mam wrażenie, że dalej czuje jego wargi na swoich. Coś co było zupełnie nieplanowane smakuje lepiej niż wszystko inne zapięte na ostatni guzik. Spojrzałam na drzwi, ktoś coś wsunął pod nie. Podniosłam się leniwie z łóżka, wzięłam z podłogi starannie złożoną kartkę. Usiadłam spowrotem na łóżko, rozłożyłam ją. Pierwsze co zobaczyłam to bardzo staranne pismo.
" Droga Alex,
                Nie bardzo wiem jak mam to wszystko ubrać w słowa. Gdy dzisiaj wypowiadałaś się w salonie o tym wszystkim.. po moim ciele przechodziły ciarki. Tak bardzo tęskniłem za Twoim głosem. Od momentu gdy przestałaś ze mną rozmawiać, tak bardzo źle się czułem. Tak bardzo za Tobą tęsknie, za przebywaniem z Tobą, za Twoim uśmiechem, za oczami, uszami, nosem i wszystkim, bo jesteś piękna. Wyjątkowa dla mnie, najlepsza. Nigdy w życiu nie spotkałem kogoś tak.. nie wiem jak to określić, ale jesteś wyjątkowa, to jest fakt niezaprzeczalny. Dziękuję Ci za każdą minutą spędzoną razem, chociaż było ich tak niewiele. Jeżeli chciałabyś ze mną porozmawiać to czekam na Ciebie do 18 w moim pokoju. Później już mnie nie zobaczysz.
                                                                                                                                             Twój na zawsze, Louis. "
Moje oczy zalały się łzami. Otworzyłam drzwi i pobiegłam bez namysłu do pokoju Louisa. Siedział do mnie tyłem ze słuchawkami na uszach, miał coś w rękach. Podeszłam do niego prawie że na palcach. Ustałam za nim, wyciągnęłam lekko rękę i pogłaskałam po ramieniu. Odwrócił głowę lekko w moją stronę. Na jego twarzy zauważyłam kilka łez, malował się na niej smutek. Zdałam sobie sprawę, że to z mojej winy.
- Louis ja tak bardzo Cię przepraszam, wiem że wszysto spieprzyłam. Tak bardzo przepraszam, ja..
- shhh. nic nie mów, rozumiem.
- nic nie rozumiesz Louis, NIC! Nie mogłam patrzeć na to jaki jesteś szczęśliwy z Melody. Płakałam. Wspominałam nasz pocałunek, nasze kilka zdań. Cały czas patrzyłam na nasze jedno wspólne zdjęcie. Zadawałam sobie pytanie co jest ze mną nie tak, że wybrałeś ją? Wiem że nie jestem piękna, nie jestem zgrabna, ale ja tak bardzo Cię pokochałam. Starczył mi jeden dzień, jeden uśmiech, jeden pocałunek a zakochałam się. Nadal Cię kocham, ale jeżeli masz być szczęśliwy z Melody, to nie chcę stać Wam na drodze.
- Sybils. Zamknij się. Po prostu mnie pocałuj! Jeżeli Ty tego nie zrobisz, to ja to zrobię.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Ponownie poczułam smak jego ust. Nasze języki walczyły o siebie, jakby czekały na to od dawna. Najlepszy pocałunek jaki dotąd mogłam przeżyć. Nie mogłam się od niego oderwać. Byłam spragniona. Był moim tlenem, moim sensem życia. Wszystkim najlepszym co mogłam mieć. Dziękuję nie wiem komu za to, że zesłał mi moje własne, osobiste szczęście.
- nawet nie wiesz co Ty ze mną robisz Sybils.
- wzajemnie Tomlinson.
Kolejne kilka godzin spędziłam w objęciach Louisa. Wszyscy się do nas dobijali, a my za bardzo byliśmy zajęci sobą, rozmową, wspomnienieniami i naprawianiem tego, co się zepsuło. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Mam na myśli to, że Louis zasnął wtulony we mnie. Trzymał mnie w żelaznym uścisku jakby się bał, że odejdę. Zastanawiałam się czy Louis cokolwiek do mnie czuje. Napisać każdy może, ale zawsze chciałam to usłyszeć. Takie moje małe, jak dotąd niespełnione marzenie. Nie miałam siły na dalsze myślenie. Zasnęłam wtulona w nagi tors Louisa. Pierwsza spokojna noc, żadnych przerażających snów.
Gdy rano otworzyłam oczy na wielkim zegarku w pokoju Louisa widniała godzina 11.45 pospałam sobie, nie ma co. Czułam obok siebie czyjąś obecność. Odwróciłam głowę w stronę towarzysza. Louisa leżał i miarowo oddychał, czyli jeszcze spał. Dalej leżałam na jego torsie, a on twarz miał wtuloną w moje długie, blond włosy. Zakreślałam na jego torsie kółka, serduszka, tworzyłam napisy. Czułam że się uśmiecha, bo jego klatka piersiowa podniosła się ku górze bardziej niż podczas miarowego oddychania. Z jego ust wydobył się lekki pomruk zadowolenia. Podniosłam głowę i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Ponownie się uśmiechnął. Kochałam jego uśmiech, bardzo kochałam. Usiadł na łóżku przeciągając mnie w swoją stronę, siedziałam na nim okrakiem. Nasze twarze były naprzeciwko siebie, patrzyliśmy sobie w oczy, na naszych twarzach widniał szczery uśmiech.
- mógłbym się budzić w takim towarzystwie do końca swojego życia.
- cześć kochanie.
- kochanie, jak to słodko brzmi.
- oczywiście, ale koniec tego dobrego. Musimy już wstać Louieh.
- dlaczego? Ja nie chcę..
- ja też nie, ale musimy. Mamy przed sobą całe życie Lou.
- obiecujesz?
- a Ty?
- tak.
- ja też obiecuję. Jesteś spełnieniem moich marzeń.
- a Ty moich.
Musnęłam ostatni raz usta Tomlinsona i wyszłam po cichu z jego pokoju. Wskoczyłam do swojego, a ku mojemu zdziwieniu na łóżku siedziała Melody, gdy tylko mnie zobaczyła podskoczyła do mnie tanecznym krokiem i zaczęłam ściskać, jednocześnie przepraszając. Nic jej nie odpowiedziałam. Odwzajemniłam uścisk i szepnęłam bezgłośne ‘tęskniłam za Tobą.
Następne kilka godzin spędziłam z Melody. Rozmawiałam z nią o wszystkim, o niczym, o nas, o Harrym, o Louisie , o tym co się wydarzyło i o wszystkim innym, co było ważne czy mniej istotne. Oczywiście wszyscy się do nas dobijali, nawet nie przeczytali wywieszonej na drzwiach kartki ‘ rozmnażanie, czyli lekcja biologii’ a może przeczytali i dlatego walili jak szaleni? Oczywiście to sprawka Melody, ona zawsze miała jakieś głupie pomysły, które popierałam, bo nie miałam innego wyjścia, a efekty były często dość zabawne i tak rodziły się najlepsze wspomnienia.
- co Ty na to, aby zrobić sobie wieczór z butelką?
- w sensie?
- no zagramy z chłopakami w butelkę.
- wyczuwam dobrą zabawę milordzie!
- trzeba się jeszcze przebrać, nie pójdę do nich w dresach i z gniazdem na głowie.
- jajeczka Ci wsadzę i możesz iść.
- świnia!
- też Cię kocham Mel.
Po chwilowym zastawianiu się ubrałam top z wyciętą czaszką i dżinsowe szorty, a Melody dżinsowe szorty z krzyżem a do tego biało-szary top z motywem flagi USA. Do kieszeni schowałam telefon, wzięłam Melody pod rękę, otwierając drzwi cała piątka wleciała do naszego pokoju. Zaczęłyśmy się śmiać jak opętane, Louis i Harry natychmiastowo wstali, a ich miny nie wróżyły nic dobrego. Uciekłyśmy na dół zgarniając z kuchni pustą szklaną butelkę. Usiadłyśmy na podłodze opierając się o kanapę, po chwili cała banda zbiegła się na dół.
- oooooo. W co gracie?
- w butelkę, gracie z nami?
- jeszcze się pytasz, ale czegoś mi brakuje.
- niech zgadnę, jedzenia?
- oszukałaś przeznaczenie Melody, więc idę po coś do jedzenia.
- tylko to przynieś, a nie zjadaj po drodze.
Zanim Nialler wrócił z kuchni zdążyłam opróżnić jedną butelkę Somersby, dobrze że ojciec tego nie widział, bo powiesiłby mnie za włosy czy coś. Louis też się na mnie srogo patrzył, ale jego udobruchać potrafię , z ojcem trochę gorzej – zdecydowanie. Siedzieliśmy w kółko/sercu. Liam, ja,Louis, Harry, Melody, Niall i Zayn obok Liama. Zaczynała osoba, która miała butelkę w ręku. Padło na Zayna, zaśmiał się pod nosem, zakręcił. Padło na Louisa.
- pytanie czy wyzwanie Tomlinson?
- pytanie Malik.
- Alex dobrze całuje?
- kurwa, człowieku! Ona jest nieziemska, ale zaznaczam. MOJA!
- Lou! Zarumieniłam się..
- awwwwwwwwww.
- morda tam!
- dobra, dobra. Kręcisz.

Louis kręcił i kręcił, nie chciał puszczać tej butelki, ale w końcu puścił, wypadło na Melody. Bałam się jego wytworu wyobraźni.
- wybieram.. pytanie. Co mi tam.
- jak się poznałaś z Alex?
- śmieszna sytuacja trochę, bo ja i taka Pauline miałyśmy organizować zlot polish directioners w Warszawie, a Alex zgłosiła się do pomocy. Zaczęło się od konferencji na gadu, która tak naprawdę przerodziła się w mega śmieszną rozmowę, a potem zaczęłyśmy codziennie gadać, jak wróciłam do Polski kontakt się nie urwał, wręcz wzmocnił, a potem zaczęły się dzikie rozmowy przez telefon, skype, zawalanie mentions na twitterze, chrumkanie i wszystko, wszystko inne.
- chrumkanie?
- no chrum chrum. Tak jak świnki robią.
- hahahahahaha.. pokażcie to.
- no to patrz..
- ahahahhahahaha hahahahaha moja hahahahaha dziewczyna hahaha jest świnią hahahahaha
- chrum chrum Louisku. Ale co? Dziewczyna?
- a co masz penisa?
- nie..
- no to dziewczyna.
- uuuuuu.. takie tam zapytanie o chodzenie po udawaniu świniaka, dosłownie jak wyznawanie miłości przez sms’a .. XXI wiek, zdecydowanie.
- weź Alex jo.. dobra kręcę. Well, well.. Tomlinson. Co sobie życzysz?
- wyzwanie Melody.
- jesteś tego absolutnie pewny?
- oczywiście.
- rozbierz się do majtek, weź Alex na ręce, wyjdź z domu – przed bramę. Krzyknij, że jest Twoją marchewką, a potem udawaj świnie.
- pf, spoko.
Louis to zrobił. Wziął mnie na ręce, biedaczek się pewnie załamał. Nie wiedział, że jego dziewczyna waży sto ton. Wszyscy się z niego śmiali, Liam nakręcał filmik, Harry robił zdjęcia, które potem znalazły się na twitterze. Wszystko skończyło się tak, że Louis kichał i prychał. Spojrzałam morderczym wzrokiem w stronę Melody, która chowała się za plecami Harrego. Pociągnęłam Tomlinsona na górę, który ledwo szedł. Położyłam go w łóżku, a sama zeszłam na dół w poszukiwaniu leków. Wszyscy się rozproszyli po całym domu. W kuchni zaparzyłam herbatę z cytryną, wzięłam syrop – marchewkowy, chyba robiony przez Louisa oraz kilka tabletek na rozgrzanie, kaszel i katar. Napakowałam wszystko na tacę i szłam do pokoju Tomlinsona, który siedział na łóżku i czytał coś ze szczególnym skupieniem i lekkim grymasem na twarzy. Spojrzałam co to ‘ Eleanor Calder przeprowadzila wywiad z jedną z angielskich gazet, w której wyznała, że Louis zmuszał ją do pokazywania się w miejscach publicznych, sklepach. Ona wolała siedzieć w domu. Które z nich mówi prawdę? Z ostatnie wywiadu z Louisem można było wywnioskować, że on i panienka Calder nie są z jednej bajki. Rozstali się bez żadnych komplikacji. O co tak naprawdę chodzi? Śledźcie naszą stronę, a na pewno dowiecie się czegoś nowego!
- ale dziwka z niej.
- co? O co chodzi?
- jest coś czego o mnie nie wiesz. Właściwie o mnie i Melody. Pokażę Ci.

odpaliłam swojego facebooka, weszłam na jedną ze stron i oddałam laptopa Louisowi. Dziwnie się na mnie spojrzał.. no tak, nie zna polskiego. Przetłumaczyłam mu stronę. Dalej był zdziwiony. Usiadłam koło niego, opowiedziałam całą historię związaną ze stroną. Był zdziwiony, że ponad 8 tysięcy ludzi lubi tę stronę, prawie 8 tysięcy się udziela. Oglądał wszystkie zdjęcia, których było dość sporo. Myślałam, że coś powie, cokolwiek, a on mnie tylko przytulił i szepnął ‘ jesteś moim szczęściem. Nigdy nie pozwolę, aby ktokolwiek Cię oczerniał. Jednak z Eleanor miałaś rację. Wy miałyście. Dziękuję.’ Zrobiło się ciepło na sercu, byłam pewna, że się na mnie zezłości. Pomimo iż nie był z Eleanor już ponad pół roku, ona dalej walczyła o coś, co nie ma sensu.
- pozwolisz, że zrobię sobie z Tobą zdjęcie i dodam na twittera?
- ‘ Aaaaaa, mam zdjęcie z Louisem! Jupi!!!’
- hahahaha, ale debil jesteś.
- za to mnie kochasz.
- nie.
- a za co?
- codziennie będę Ci mówić za co Cię kocham.
- zgadzam się.
- za co dzisiaj?
- za uśmiech.
- cheeeeeeeeeeeeese!
- śliczne zdjęcie, mogę dodać?
- nie boisz się ataku dziewczyn? Wiesz.. usidliłaś Louisa Tomlinsona..
- obronisz mnie?
- zawsze i wszędzie.
- no to się nie boję.
- co napiszesz?
- ‘ Boo Bear. I’m so happy. Love him.’
- mogę też dodać?
- a co napiszesz?
- ‘ my Little beautiful girl. Love Her so much. ‘
- podoba mi się.
- wstawiamy razem na 3.
- zaczynaj.
- jeden, dwa.. trzy. Wstawiaj.
- udało się! Oo kurwa. Minęło pięć sekund, masz już 50 RT.. ale jesteś sławny.
- jestem Louis Tomlinson, ale od dzisiaj jestem tylko Twój. Kocham fanki, ale Ty jesteś miłością mojego życia. Nawet Eleanor tego nie powiedziałem.
- czuję się zaszczycona. Teraz bierzesz leki i idziemy spać.
- dobrze mamo.
Byłam szczęśliwa, spełniona i wszystko co najlepsze. Zaczyna się układać? God Please! 

3 komentarze: