wtorek, 2 października 2012

2.


wszystko jest takie niewyraźne. czuję się dziwnie, jakbym była operatorem w jakimś nędznym filmie. w głowie słyszę głosy, których nigdy w życiu nie słyszałam. imiona, którę kojarzę. Alexandro przecież to tylko sen, twój umysł nie chce z tobą współpracować. wysil się bardziej, może zrozumiesz coś więcej. przecież to ten sam sen co kiedyś. tylko bardziej wyraźny, wiesz kto jest kim. wysil swój umysł, jesteś na to gotowa. wtedy zrozumiesz wszystko, co spotkało Cię w życiu. wszystko co złe odejdzie w niepamięć, ona sobie przypomni, ale ktoś da jej do zrozumienia, że nie chcesz jej znać. kto?
Gwałtowanie usiadłam na łóżku. Było mi gorąco, a zarazem zimno. Mam dziwne sny, wracają do mnie co jakiś czas. Nie rozumiem ich. Wzięłam do ręki telefon, aby sprawdzić która godzina. Widniała 10:37, ale sobie pospałam. Niby tylko kilka godzin, ale się wyspałam. Chyba angielski klimat dobrze na mnie wpływa. Po omacku poszłam do łazienki, wzięłam długą, ale przede wszystkim odprężająca kąpiel. Rozczesałam swoje długie blond włosy, podsuszyłam je. Pierwszy raz nie prostowałam włosów, pozostawiłam lekkie fale. Miałam ochotę na jakąś zmianę. Z walizki wyjęłam czerwone spodnie, koszulkę w biało-grantowe paski i świeżą bieliznę. Na nogi wciągnęłam grube skarpety - nienawidziłam kapci, skarpet też nie, ale wolałam to niż obskórne kapcie, w których zbierają się bakterie i inne tego typu ustrojstwa. Spojrzałam ostatni raz w lustro, wzięłam kilka głębokich oddechów, niepewnie wyszłam ze swojego pokoju. Jak najciszej schodziłam po schodach, kątem oka zauważyłam, że tata siedzi w kuchni i z kimś rozmawia na skype. Postanowiłam podsłuchać, wiem że to nie wypada, ale.. no nie ma żadnego ale.
- nawet za Wami nie tęsknie, w domu czeka na Was miła niespodzianka.
- jaka, jaka? kupiłeś marchewki?
- Tomlinson opanuj się, Mark chce nam coś powiedzieć, a Ty jak zawsze te marchewki. ugh
.
- odezwał się kociarz obsikany, cicho już.
-tacy dorośli, a zachowują się jak dzieci. przyjechała moja córka.
- co?! Alexandra jest w Londynie? ale jak to? dlatego dałeś nam wolne?!
- nie. Dla mnie to był pozytywny szok, nie wiedziałem, że przyjedzie, że kiedykolwiek ją zobaczę.
- to wracamy szybciej, prawda Styles?
- no jasne, zgarniemy chłopaków po drodze.
- Niall będzie za 30 minut, więc na Was też czekam. Do zobaczenia!
Pozytywny szok, zrobiło mi się miło na serduszku, a na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech. Korzystając z okazji, że tata siedział do mnie tyłem, podeszłam do niego na palcach. Przytuliłam i cmoknęłam w policzek.
- Alex, wstałaś już. Wcześnie.
- wyspałam się już. dlaczego Louis myślał, że masz dla niego marchewki?
- słyszałaś rozmowę?
- tylko kilka ostatnich zdań, przepraszam.
- nie przepraszaj, często z nimi rozmawiam na skypie, jak są u swoich rodzin. za chwilę bedzie Niall, a reszta w ciągu 2-3 godzin.
- umm.. to dobrze, poznam ich.
- chyba nie chcesz mi powiedzieć, że się wstydzisz?
- nnnie.. nie, nie wstydzę się ich.
- rumienisz się mała!
- tato!
- nawet nie wiesz jak miło słyszeć słowo tato od córki, której nie widziało się prawie 13 lat.
- tato tato tato taaaaaato!
- dobra dobra. mów lepiej co się działo przez te wszystkie lata.
- nie wiem czy zdążę opowiedzieć Ci wszystko w 30 minut, ale mogę powiedzieć wszystko co ważne, a pominąć najmniej ważne szczegóły.
- nie nie, mówisz wszystko. pójdziemy do mojego gabinetu, tam nikt nie będzie nam przeszkadzać.
- nie chodzi o to.. pewnie chłopcy też będą chcieli wiedzieć o mnie wszystko, ale dobrze. opowiem Ci.
- zamieniam się w słuch.
- dobrze wiesz że nigdy z mamą nie miałam dobrych kontaktów, w ogóle z nią ich nie miałam. Dziadkowie byli moją jedyną rodziną. Gdy w 2004 roku wujek zmarł, zaczęły się problemy. U dziadka wykryli nowotwór, rok później miał operację, a w tym samym czasie, ktoś kto był dla mnie ważny, bardzo ważny zginął w wypadku samochodowym. Przez 2 miesiące nie odzywałam się do nikogo, zamknęłam się w sobie, codziennie chodziłam na cmentarz, ale nie mogłam tak dalej. Zaczęłam chodzić do psychologa, pomogło. Przez kolejne 5 lat było wspaniale, naprawdę. Poznałam mnóstwo ludzi, jednak w momencie, gdy dziadek usłyszał wyrok, że to już koniec, nie wiedziałam, co będzie dalej. Załamałałam się. Modliłam się o to, aby przeżył. Pod koniec 2010 roku trafił do hospicjum, w lutym wypisał sie na własne żądanie, jednak w połowie kwietnia znowu tam trafił. Przychodziłam do niego codziennie, siedziałam godzinami. Zawaliłam szkołę, ale miałam to gdzieś. On był dla mnie najważniejszy. Właśnie tak minęło 29 dni, w niedziele 23 maja nie poszłam do niego, bo chciałam w poniedziałek pójść do szkoły, aby zdać referat. Uczyłam się w domu. Nie mogłam zasnąć. O godzinie 1 w nocy dostałam telefon ' przykro mi, ale pan Henryk nie żyje. Zmarł 10 minut temu ' powiedziałam o tym babci, tak jak stałam wybiegłam z domu. Biegłam ile sił w nogach przez całe miasto, dostałam się do hospicjum. Wpuściły mnie, chociaż nie powinny. Zasiadłam za drzwiami, gdzie przez 2h zwłoki czekały na transport. Lezał na metalowym łóżku, obok była zapalona świeczka. Przytuliłam się do niego, czułam jak jeszcze krew pulsuje, jednak on już nie żył. Nie oddychał. Na jego twarzy cały czas widniał uśmiech. Moje oczy były zaszklone, nie wiem ile czasu tam siedziałam, ale gdy przyjechał transport zaczęłam krzyczeć, że mają go zostawić, on się za chwile obudzi, tylko sobie żartuje. Nie pamiętam co się działo dalej, na drugi dzień obudziłam się w domu. Ubrana w to samo co wcześniej, miałam podkrążone oczy. W dniu pogrzebu załamałam się totalnie, pogrzeb się przedłużył przeze mnie, przez dobrą godzinę nie chciałam się zgodzić na to, aby zamknęli trumnę. Siedziałam przy nim. Był już zimny, ale do mnie to nie docierało. Wyszłam stamtąd z pomocą kolegi, inaczej nie dałabym rady, a co dalej? Wpadłam w towarzystwo ćpunów, alkoholików. Chciałam popełnić samobójstwo, nawet dwa razy, ale nie udało mi się. Za pierwszym razem znalazł mnie sąsiad, za drugim kolega. Gdy wróciłam do domu znalazłam babcie - martwą. Wtedy dowiedziałam się prawdy o testamencie, dostałam wszystko na co dziadkowie pracowali całe życie. Wtedy zaczął się koszmar z matką, nie miałam siły dalej z nią walczyć. Stchórzyłam, uciekłam. Oto jestem. Taka moja historia.
- nigdy więcej nie pozwolę, aby Twoja pseudo matka traktowała Cię jak śmiecia, jak wyrzutka. Nigdy więcej nie spróbujesz nawet się zabić, rozumiesz? Masz tutaj rodzinę, masz mnie. Masz Kennego, masz Harrego, Louisa, Zayna, Liama i Nialla. Na pewno się polubicie.
Zaciągnęłam nosem i poczułam ponownie słony płyn na policzkach, nie opierałam się łzom. Może właśnie tego potrzebowałam? Poczułam, że tata mnie przytula. Dawno nie czułam się tak dobrze, w końcu ktoś mnie zaakceptował.
- dziękuję tato. pójdę się ogarnąć, nie chcę źle wyjść na tle bożyszczy nastolatek.
- nie wyglądasz źle, naprawdę.
- wiem swoje. jestem brzydka i gruba, niestety.
- nie jesteś brzydka ani gruba Alex.
- skoro nie Ty to powiedziałeś, to..
- jestem tutaj. Niall jestem, miło mi Cię poznać.
- długo tutaj stoisz?
- wszedłem w momencie, gdy powiedziałaś, że jesteś brzydka i gruba.
- ach, rozumiem. to ja już pójdę.
Perspektywa Nialla.
Gdy wyszedłem z taksówki poczułem ostry chłód na policzkach. Mieliśmy wrzesień, robiło się chłodniej, ale przyzwycziłem się do tego. Harry napisał, że Alex przyjechała do Londynu. Dużo o niej słyszeliśmy, widzieliśmy jej zdjęcia za czasów dzieciaka, a teraz? Nie miałem pojęcia jak wygląda. Jednak cieszyłem się szczęściem Marka, że w końcu los się do niego uśmiechnął, że jego najstarsza córka będzie z nim. Jest w wieku Harrego, więc nie ma między nami prawie żadnej różnicy wiekowej. Gdy wszedłem do domu usłyszałem szmer rozmowy dochodzącej z kuchni, położyłam torbę na podłodze i poszedłem w kierunku kuchni.
- wiem swoje. jestem brzydka i gruba, niestety.
- nie jesteś brzydka ani gruba Alex. ( wymsknęło się z moich ust, nie wiedziałem, jak dziewczyna zareaguje, szczerze? Bałem się jej reakcji. Nawet jej nie poznałem, a już wychodzę z jakimś tekstem, ale w końcu jestem Niall Horan. Mam nadzieję, że mnie nie zje. )
- skoro nie Ty to powiedziałeś, to..
- jestem tutaj. Niall jestem, miło mi Cię poznać. - zrobiło mi sie gorąco. w momencie gdy się odwróciła zobaczyłem jej piękne zielone oczy, które pod światło były lekko niebieskawe. Na jej twarzy widniał lekki uśmiech, a na polikach miała zaczerwienienie. Zarumieniła się.
- długo tutaj stoisz?
- wszedłem w momencie, gdy powiedziałaś, że jesteś brzydka i gruba.
- ach, rozumiem. to ja już pójdę.
Chciałem coś powiedzieć, ale Mark uciszył mnie gestem dłoni. Wyszła z kuchni wymijając mnie w progu, pobiegła szybko na górę. Prawię się przewróciła, ale utrzymała równowagę. Przeniosłem wzrok na Marka, który szeroko się do mnie uśmiechał.
- o co chodzi? wpadłem w złym momencie?
- mieliśmy poważną rozmowę, trochę się speszyła, ale zaraz zejdzie. poszła się przebrać. jak tam Greg, rodzice?
- bardzo dobrze, mama się cieszyła, że chociaż na chwilę przyjechałem, ale dobrze wrócić do Londynu, do Was.
- najważniejsze, że już jesteś. Słuchaj, ja będę musiała zaraz wyjść. Kenny czeka na lotnisku na chłopaków, także poradzisz sobie sam. Jedzenie masz w lodówce i błagam. Sprzątnijcie w pokojach, nie idzie drzwi otworzyć! Tylko Liam ma porządek.
- dobra dobra, sprzątniemy.
- to do wieczora, cześć Niall.
Kiwnąłem głową do Marka, poszedłem po swoją torbę i udałem się na górę. Gdy przechodziłem obok pokoju Alex usłyszałem jej melodyjny głos. Śpiewała naszą piosenkę One Thing, chciałem wejść, ale wolałem nie naruszać jej prywatność. Zamknąłem się w swoim pokoju i zabrałem się sprzątniecie, jednak nie wiedziałem w co mam włożyć ręcę. Wpechnąłem wszystko do gardeorby, do kosza powkładałem puste opakowania po nuttelli, chipsach i innych batonikach. Odświeżyłem się po podróży, zajrzałem co się dzieje na twitterze, dodałem tweeta ' hello London! xxxx ' odnalazłem profil Alex na twitterze, ostatni wpis był sprzed kilku minut ' wtopa pierwszego dnia znajomości, brawo Alex. :) ' zaśmiałem się pod nosem, retweetowałem jej wpis i zamknąłem laptopa. Wyszedłem ze swojego pokoju, a na korytarzu spotkałem Alex.
Perspektywa Alex.
Brawo. Siara pierwszego dnia, ale nie moja wina, że widzę w sobie same kompleksy. Poprawiłam makijaż, włosy upiełam w luźnego kłosa. Teraz byłam gotowa na normalne przywitanie się z Niallem, jeżeli w ogóle można mnie nazwać normalną osobą. Wzięłam kolejny tego dnia głęboki oddech, otworzyłam drzwi od pokoju i wyszłam na korytarz. Spojrzałam w bok i ujrzałam Nialla. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Zamknęłam drzwi od pokoju, skierowałam wzrok w jeg stronę.
- Niall przepraszam za swoje zachowanie, ale miałam z tatą trudną rozmowę i nie chciałam się pokazać cała zapłakana. Jestem Alexandra, miło mi Cię poznać. Możesz mówić do mnie jak chcesz.
- hey, nie masz za co przepraszać. moje imię już znasz, ale bardzo miło mi Cię poznać i cieszę się, że będzie w naszym towarzystwie jakaś dziewczyna, bo wiesz.. z tymi debilami czasami bywa ciężko.
- jestem na bieżąco z informacjami o was.
- fanka?
- w pewnym sensie tak.
- co oznacza w pewnym sensie?
- nie krzyknęłam na Twój widok, nie lecę do Ciebie z aparatem, nie rzucam się na Ciebie. Po prostu lubię Waszą muzykę, wasze teksty dodają mi siły i powodują, że się uśmiecham. A wasze głosy są nieziemskie.
- dziękuję w imieniu swoim jak i chłopaków. Nie wiem jak Ty, ale jestem głodny. Zejdziesz ze mną na dół? Pogadamy, nie zjem Cię. Nie będę zadawać niewygodnych pytań.
- idziemy na dół. Z czasem opowiem Wam swoją historię, obiecuję.
Z Niallem rozmawiałam prawie 3h, właściwie to on mówił, a ja cały czas się śmiałam. Opowiadał mi historie, który nigdy nie ujrzały światła dziennego. Przerwał nam dźwięk telefonu Nialla, który właściwie był do mnie. Dzwonił ojciec powiedzieć, że na górze mam telefon i nowy numer, abym go uruchomiła, bo chce być ze mną w kontakcie. Ojciec jest jedyną żyjącą osobą, która się o mnie troszczyła.
Kolejną osobą, która nam przerwała był ktoś, kto natrętnie dzwonił do drzwi. Niall jadł coś, znowu, więc musiałam otworzyć drzwi. W myślach przeklinałam, że komuś się nudzi. Otworzyłam drzwi z impetem, a na podłogę upadł nie kto inny jak Harry Styles. Zaczęłam się głośno śmiać, gdy Niall mnie usłyszał przyszedł i także parsknął śmiechem. Harry Edward Styles leżał plackiem na podłodze i nie miał zamiaru się ruszyć, Louis na niego skoczył, a w jego ślady poszli Niall i Zayn, tylko Liam ustał w drzwiach, złapał się za głowę i wyminął ludzką kanapkę.
- przepraszam Cię za nich, oni zawsze się wygłupiają. Jestem Liam.
- Alex, miło mi.
- mi też, w końcu możemy Cię poznać.
- też się cieszę.
- osły, może się przywitacie z Alex?
- a no tak. Jestem Louis, ten.. ej! Jesteś ubrana tak samo jak ja!
- rzeczywiście, zapomniałam, że kochasz paski i kolorowe spodnie.
- no wiesz Ty co! Nie pozwoliłem Ci nosić tego co ja, phi.. ale ładnie w tym wyglądasz, więc możesz.
- tss… tłuszcz się wylewa, ale dzięki Louis.
- co Ci się wylewa i gdzie?
- nie widzisz?
- widzę skórę, kości i czerwone policzki, ot co! Na dodatek śliczną twarzyczkę, więc nie gadaj mi tu.
- dobra dobra.
- widać, że Markowe spłodzenie, marudna i kłótliwa, jezu.
- dzięki, naprawdę mnie pocieszyłeś i uznam to za komplement.
- haaalo.. my też tu jesteśmy.
- toć wiem !
- nie dość, że się tak samo ubierają to mówią to samo, w tym samym czasie. Przeznaczenie jakieś?
- nie bądź zazdrosny loczek, a to jest właśnie Harry. Ten czarny to Zayn, więc już nas znasz.
- hahahahaha. Czarny, hahahahaha. On nie jest czarny, jest innej karnacji i bardzo przystojny, prawda Zayn?
- chociaż ktoś mnie rozumie!
- poczekajcie tutaj chwilę, mam coś dla Was.
Pobiegłam na górę do swojego pokoju, miałam nadzieję, że kiedyś ich spotkam. Przywiozłam dla nich z Polski pamiątki. Wzięłam pięć drobiazgów i zeszłam na dół.
- tutaj coś dla Zayna, mam nadzieję, że się spodoba. Niall specjalnie dla Ciebie kilka polskich przepisów w Twoim języku, Harry dla Ciebie kot z latającą główką, Liam dla Ciebie książka ‘ jak wytrzymać z dziećmi’ oraz rysunek Ciebie jako taty i ich jako dzieci, a dla Louisa .. tadam! Marchewka ubrana w koszulkę paski.
- dostajemy mnóstwo prezentów, ale te są wyjątkowe. Dziękujemy Alex.
- nie ma za co chłopaki, naprawdę nie ma za co. Dla mnie to czysta przyjemność. Rozpakujcie się, a ja zrobię Wam coś pysznego do jedzenia, nie jestem taka codziennie, więc korzystajcie.
Rozbiegli się po swoich pokojach, nawet Niall. Zabrałam się za robienie sama nie wiem czego, padło na szybkie babeczki oraz mój popisowy numer spaghetti z tajemniczym składnikiem ( oczywiście jest nim cyjanek HEHEHEH. A tak na serio, to coś, co bardzo ładnie pachnie, a jeszcze lepiej smakuje. ) Wszystko co dzisiaj się wydarzyło było takie typowo rodzinne, nie pomyślałabym, że mogłabym być w takich dobrych stosunkach z tatą, móc poznać One Direction, a nawet z nimi zamieszkać. W prawdziwym świecie to fikcja. Totalna fikcja, a tutaj? Wszystko się dzieje naprawdę. Moje życie się układa, ale znając życie, to zaraz wszystko runie. Wiem to. Jestem przewidywalna. 

2 komentarze:

  1. swietne misiu<3 takie..prawdziwe

    OdpowiedzUsuń
  2. 32 yrs old Statistician IV Annadiane Ashburne, hailing from Saint-Sauveur-des-Monts enjoys watching movies like Sukiyaki Western Django and Skateboarding. Took a trip to Longobards in Italy. Places of the Power (- A.D.) and drives a Ferrari 250 GT SWB Speciale Aerodinamica. Teraz kliknij tutaj

    OdpowiedzUsuń