niedziela, 7 października 2012

4


Po kilkugodzinnej rozmowie z Melody miała ochotę tylko na łóżko. Melody zasnęła kilka chwil temu, a ja nie miałam nic do roboty. Zajrzałam w telefon, przeraziłam się. Miałam 4 smsy i z 200 połączeń nieodebranych, 198 od Louisa i 2 od ojca. O mój boże, jemu się chyba nudziło. Za 20 minut rozpoczynają koncert, więc zdążę do niego oddzwonić. Ledwo ruszył pierwszy sygnał, a on już odebrał.
- Alex? Nic Ci nie jest?
- nie, a dlaczego ma mi coś być, hę?
- nie odbierałaś telefonu, martwiłem sie.. znaczy martwiliśmy się.
- marcheweczko przecież Melody do mnie przyjechała, a poza tym nie miałam telefonu przy sobie, wybaczysz mi to?
- zastanowię się.
- Louuu.. proszę, proszę..
- no wiesz że nie umiem się na Ciebie gniewać.
- wiem, ja na Ciebie też nie. wiesz co ojciec chciał ode mnie?
- nie, to ja dzwoniłem z jego telefonu niby do mamy..
- hahahaha jaka pała. idź ty.
- ja tu z miłością, a ty.. pffff. Harold tylko Ty mnie kochasz.
- omnomom, tak tak Louis.
- no nikt mnie nie kocha, bo boże. tylko marchewki mi zostały.
- powodzenia na koncercie dzieciaczki.
- po koncercie skype młoda damo, czyli.. za jakieś 2h. Do zobaczenia!
- aa..

Nie zdążyłam oczywiście dokończyć, bo Louis się rozłączył. Co za wredne stworzenie. Na schodach usłyszałam kroki Melody. Zapewne słyszała moją rozmowę i teraz będzie zadawała miliony pytań. Spojrzała na mnie srogim spojrzeniem, już chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałam.
- tak znam Louisa Tomlinsona.
- COOOOOOOO?! JAK TO?
- normalnie..
- mów mi szybko.
- może lepiej pokażę, chodź ze mną.
Zniosłam krzyk i pisk w wykonaniu Melody. Nie chciałam za długo nadużywać prywatności Louisa, więc wypchnęłam Melody z pokoju, a pomieszczenie zamknęłam na klucz.
- chcesz mi coś jeszcze powiedzieć?
- domyśleć się nie umiesz?
- zaraz może wyskoczysz, że mieszka tutaj cała piątka a twój ojciec jest ich nowym menedżerem.
- brawo za domyślność.
- hahaha. odwzorowałaś pokój Louisa, okej. każdy może, ale w to drugie nie uwierzę.
- jak sobie chcesz, idę do swojego pokój. Ty śpisz w gościnnym, masz już tam swoje rzeczy.
- ale Alex..
- nie, idę spać. dobranoc.
Może zachowałam się niezbyt uprzejmie, ale na punkcie Louisa byłam przewrażliwiona. Znałam go dopiero niespełna dwie doby, ale zawrócił mi w głowie. Wiedziałam też, że Melody ma na jego punkcie fioła, więc jak się dowie, że ja coś do Louisa.. a jak Louis ją zobaczy, to mnie oleje. Przecież to logiczne. Zamknęłam pokój na klucz i usiadłam na łóżku. Na zegarku była 22, więc Louisa powinien być zaraz na skype, ale zaraz.. on nie zna mojego skype'a.
do Louis x
' masz mojego skype'a w ogóle? x '
od Louis x
' niee, dasz mi? x '
do Louis x
' alex_sybils call me xxx '

Po chwili w słuchawkach usłyszałam dźwięk nadchodzącego połączenia, odebrałam video. Louis znajdował się w jakimś małym, niezbyt jasnym pomieszczeniu. Pierwsze co padło mi na myśl, to szafa.
- dlaczego siedzisz w szafie?
- chciałem z Tobą pogadać sam, a z tymi debilami się nie da.
- wiesz że będzie słychać głosy w szafie i Cię znajdą?
- lepsza chwila prywatności niż nie posiadanie jej wcale, prawda?
- prawda. jak tam koncert?
- może być.
- może być? fani zawiedli.
- nie nie.. ale kogoś mi brakowało.
- rodziny?
- nie, Ciebie.
- żartowniś.
- jestem śmiertelnie poważny.
- widzę. kiedyś przyjdę na Wasz koncert.
- gramy za tydzień w Londynie.
- przyjdę z Mel.
- jaka ona jest?
- fajna, ładna. łap zdjęcie.
- ooooooooooooo .. ładna, ładna.
- tsa. dobra idę spać, cześć.
Czy to możliwe, że byłam zazdrosna o Louisa? Boże Alex co się z Tobą dzieje? Schowałam głowe pod poduszkę i po chwili zasnęłam.
szłam ciemną drogą. rozpoznawałam w tle głosy chłopaków, ojca.. wszyscy stali na cmentarzu. nad moim grobem. wołałam do nich, słyszałam tylko płacz i słowa Louisa ' już nigdy się nie dowiesz jak bardzo Cię kochałem. Przez te 75 dni, które z nami byłaś.. cały czas Cię kochałem. z dnia na dzień coraz bardziej.dawałaś mi powód do uśmiechu. nawet twoje kłótnie z Melody były śmieszne. teraz nie ma Ciebie ani jej. dlaczego wtedy pojechałaś na to lotnisko, dlaczego? och Alex. Tak bardzo bym chciał, abyś wróciła. Nigdy o Tobie niezapomnę, nigdy.
- ale Louis, ja tutaj jestem. halo.. słyszysz mnie?
Odpowiedziała mi głucha cisza. Tylko łzy, niespokojne oddechy. Pierwszy raz widziałam, aby mój ojciec płakał.
Obudziłam się cała zlana potem. Na zegarku widniała 11. Późno. Wstałam z łóżka z zamiarem przeproszenia Melody. Na moich drzwiach widniała kartka ' przepraszam.. ' uśmiechnęłam się sama do siebie, zeszłam na dół i zauważyłam krzątającą się po domu Melody, miała na uszach słuchawki, więc nawet mnie nie słyszała. Skoczyłam jej na plecy, a ona się przewróciła.. razem ze mną.
- Alex słoniu jeden! nie skacz po mnie, chcę jeszcze pożyć!
- chyba życie Ci nie miłe wielorybie.
- orka się odezwała.
- psami poszczuje.
- czołgiem przejadę.
- a chuj Ci w cycki.
- ee.. wolałabym bym w dupe hahahaha. już się nie gniewasz Alex?
- nieeeeee. świniaku Ty mój, chrum chrum. ( M. if u know what I mean, hahaha )
- dobra, to jedz śniadanie. ubierz się, w ogóle widać Ci cycki.
- zazdrościsz, phi. dobra no, a co potem?
- idziemy zwiedzać, pewnie też nie zwiedzałaś, więc.. masz 20 minut. ani minuty dłużej, go go go.
- klub gogo nie tutaj heuheu.
- ja pierdole, jesteś debilem.
- za to mnie kochasz.
- no chyba, hahaha.


Wygramoliłam z szafy mój właściwie ulubiony zestaw na chłodne dni, który kochałam nosić w Polsce. Miałam kilkanaście kolorów sweterków właśnie tego typu. Ponownie tego dnia rzęsy przeciągnęłam tuszem i zamaskowałam swój paskudny ryjek. Zbiegłam na dół, jednak Melody znajdowała się w kuchni. Usłyszałam tylko..
' tak Louis, wiem że Melody jest ładna. nie, nie.. po prostu mam lekką chrypę, nie martw się o mnie, widzimy się niedługo, paaaa! ' Udałam, że nie słyszałam tej rozmowy, ale od środka się gotowałam. Zaszłam Melody od tyłu, słyszałam, że nerwowo uderzała palcami o blat. Nie skomentowałam tego, ale jak Louis wieczorem zadzwoni, będę musiała udawać, że mam chrypkę. Jednak nie umiem się długo gniewać na Mel, muszę jej jakoś dać do zrozumienia, że zależy mi na Louisie, ale nie chcę zrobić tego w jakiś chamski sposób.
- idziemy?
- o, nie słyszałam jak weszłaś. jasne, ale jedziemy. taksówka już czeka.
- jakiś konkretny plan zwiedzenia?
- owszem. najpierw jedziemy pod big bena, potem pójdziemy do świata skittlesów i mmsów, potem London Eye a na sam koniec zakupy. Reszte będziemy kontynuować jutro, co Ty na to?
- pasuje, więc.. chodźmy.
Po kilku godzinach zwiedzenia i bezsensownego chodzenia po sklepach miałam dość. Ten telefon Melody do Louisa mnie trochę zdenerwował, ale starałam się tego nie pokazywać. Opadłam ze zmęczenia na kanapę w starbucksie, czekając aż Melody przyjdzie z naszym zamówieniem. Bawiłam się telefonem i przeglądałam głupie zdjęcia z Louisem i chłopakami, uśmiech sam wskakiwał na twarz jak widziałam roześmianą twarz marcheweczki.
- co się cieszysz?
- a nic, nic. tak sobie, haha. wiesz jak to ja.
- wiem wiem. jak się podobały zakupy?
- przecież kupiłam tylko koszulkę free kiss i dwie pary spodni,a  nie to co Ty.
- oj się czepiasz!
- ani trochę, ale już marzę o łóżku.
- hahaha, ja też.
- ej.. kto najbardziej podoba Ci się z 1D?
- ugh.. no wiesz. Louis.
- achh, tak myślałam.
- dlaczego pytasz?
- słyszałam Twoją rozmowę z nim, gdzie podałaś się za mnie.
- ja ..
- Ty co?
- przepraszam, po prostu..
- gdybyś trochę pomyślała, to byś zauważyła, że mnie i Louisa łączy coś więcej Mel.
- przecież zawsze wolałaś Harrego, nigdy nie leciałaś na Louisa, nigdy! Nawr jak był z Eleanor, której obie nienawidzimy. Zawsze tylko Harry to, Harry tamto, a teraz co?
- nic zupełnie nic. odechciało mi się tutaj siedzieć. ja wracam do domu, a Ty.. nie wiem.
- wracam też, chyba że nie chcesz, to zostanę tutaj.
- zaproponowałam Ci przyjazd, więc tutaj zostaniesz.
Tydzień później.
Często kłócę się z Melody. Z Louisem prawie nie rozmawiam, oni cały czas siedzą razem. Denerwują mnie tym, traktują mnie tak, jakbym nie istniała. Boli mnie to, ale nic nie mówię. Ojciec wyjechał na Florydę, proponował mi, abym jechała z nim, ale oczywiście odmówiłam. Całymi dniami przesiaduję w swoim pokoju. Wspominam stare, dobre czasy. Kiedyś z Melody tyle rozmawiałam, a teraz? Louis to , Louis tamto.
- Alex to ja, mogę wejść?
- jakie ja?
- Niall..
- jasne, wejdź.
- hej, co się dzieje? Czemu nie zejdziesz do nas na dół?
- a po co? dobrze się bawicie beze mnie.
- nie mów tak.
- mówię i co?
- powiesz co się dzieje?
- Niall .. ja już tak dłużej nie potrafię. Wszystko się sypie. Znowu. Myślałam, że przyjazd Melody jakoś pomoże, a on wszystko zepsuł.
- jak to? Przecież się dogadujecie.
- czy Ty słyszysz co mówisz?
- no może się kłócicie, ale..
- my się tylko kłócimy.
- chodzi o Louisa?
- dokładnie tak.
- co on ma do tego?
- Niall. ja go kocham, rozumiesz? kocham go jak nikogo innego. a on? szkoda gadać.
- wiesz co? olej to. pokaż, że się tym nie przejmujesz. pamiętaj, że na mnie, Liama, Zayna i Harrego możesz liczyć zawsze. O każdej porze dnia i nocy, a teraz się nie smuć. Ogarnij się i jedziesz z nami na koncert, wejdziesz z nami za kulisy, będziesz nas wspierać. Co do Louisa.. może jakoś z nim pogadaj?
- Nie ma jak. Melody jest ciągle z nim albo koło niego.
- Może porozmawiaj z nią? W końcu dzielicie pokój?
- haha, zabawny jesteś. Jak tylko 'zasnę' ona idzie po cichaczu do Louisa i rano znowu wraca.
- no coś Ty ?! Nawet nie wiedziałem. Porozmawiam z nim.. albo Harry.
- nie, Niall.. proszę. Niech to zostanie między nami.
- jasna sprawa siostrzyczko.
- jestem Twoją siostrą?
- a nie chcesz?
- chcę, chcę! Kocham Cię Niall..

Perspektywa Louisa.
Przechodziłem koło drzwi Alex. Usłyszałem, że ktoś u niej jest, Niall. Skrawek rozmowy, który rozbił mnie od środka. ' a nie chcesz? -chcę, chcę! Kocham Cię Niall..' czułem, że coś mnie rozwala od środka. Tak bardzo ją kochałem, nigdy nie kochałem nikogo bardziej. Myślałem, że Melody się nie myliła, ale jednak.. Ona kocha Nialla. Nie kocha mnie. Jak mogłem być taki głupi, nie rozumiem sam siebie. Może powinienem dać szanse Melody? Sam już nie wiem. Mam mentlik w głowie. Z bezradności znowu lecą mi łzy, ale nie mogę tego pokazać. Muszę uniknąć niewygodnych pytań.

„Ile razy my - zbyt pochopnie oceniamy innych? Osądzamy ich zachowanie, choć nie mamy pojęcia z czego ono tak naprawdę wynika. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że przyczyna tkwi zdecydowanie głębiej; nawet nie próbujemy tego zrozumieć, okazać choć odrobinę wsparcia, zapewnić, że jesteśmy przy tej osobie i zawsze - o każdej porze dnia i nocy - jesteśmy gotowi, by wysłuchać tego, co ma nam do powiedzenia.” Via http://amor-sin-memoria.blogspot.com

Oczywiście mam świadomość, że ten rozdział mi nie wyszedł, ale wszystko co jest niezbyt zrozumiałe wyjaśni się w piątym rozdziale, który właśnie piszę. Płacze, piszę i staram się rozmawiać z moją największą, najlepszą i najukochańszą fanką. Właśnie jej dedykuje ten rozdział. Jesteś.. ach. Sama wiesz jaka jesteś panienko Martyno, love u so much. :) x

2 komentarze:

  1. jestem glupia chrum chrum hahahah <3 swietny Domka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. KURWA, JEDEN Z NAJLEPSZYCH BLOGÓW I NIC NIE MA OD PAŹDZIERNIKA ;C
    DZIEWCZYNO WRÓC :C

    OdpowiedzUsuń